sobota, 14 września 2013

ROZDZIAŁ 5

Siema ;* Rozdział 5 już jest :) Nie jestem z niego zadowolona. Jest nudny i nic się w nim nie dzieje, ale musi być bo bez niego nie powstałyby inne rozdziały :D
Chciałabym poinformować jeszcze raz, że jeżeli macie jakieś pytania  lub coś to śmiało piszcie na gg nr.48592902 lub na email : panieverdeen@gmail.com.
Chciałabym również bardzo podziękować za przeszło 600 wyświetleń i Wasze bezcenne komentarze! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :))
I ostatnie. Apeluję o komentarze,komentarze i jeszcze raz komentarze! Dzięki nim mam motywację by pisać dalej :D Więc :
                                                CZYTASZ = KOMENTUJESZ
A teraz nie przedłużam i zaczynam ;33
Do następnej notki
Amy <3
_____________________________________________________________

   Obudził mnie głośny i męski głos.
 - Amy! Stella mówi, że kategorycznie musisz już wstać!
 To głos Logana. Z pewnością głos Logana. W końcu nie ma innego chłopaka w pociągu, nie licząc oczywiście niemowych awoksów.
 - Tak- burknęłam tylko i zakopałam się głębiej w pościeli. Ach, jak bardzo chciałabym żeby to był zły sen. Żebym tak naprawdę nie trafiła na Głodowe Igrzyska. Żebym teraz leżała w swoim niewygodnym, twardym łóżku. Ale nie, to wszystko prawda. Byłam trybutką z Piątego Dyskryktu i spałam w wielkim, miękkim łożu  z baldachimem.
   Zdałam sobie sprawę, że leżę tak z 10 minut, a wiedziałam, że jeżeli za chwilę nie pojawię się w jadalni, Stella dostanie apopleksji, jeżeli już jej nie dostała. Oczywiście uwielbiałam ją denerwować, ale nie potrzebowałam dodatkowych krzyków.
  Niechętnie zwlekłam się z łóżka i głośno stąpając bo włochatym dywanie poszłam do łazienki.  Nie chciało mis się wchodzić po prysznic, dlatego skorzystałam z wanny. Nalałam gorącej wody aż po brzegi i powlewałam  najróżniejszych płynów do kąpieli.
   Po chwili siedziałam już w jaccuzzi. Z zadowoleniem zamknęłam oczy. Było mi bardzo dobrze- parująca woda przyjemnie ogrzewała moje zziębnięte ciało, a bąbelki o miłych zapachach fruwały po całej łazience.
  Zaczęłam myśleć o dzieciach . Ciekawe co teraz robią? Czy są w szkole, jak co dzień? Czy mają co jeść? Na pewno. Na szczęście nauczyłam Louise rozpoznawać rośliny jadalne, a na naszych dyskryktowych łąkach jest ich tyle, że spokojnie można się nimi najeść. Jeśli wie się gdzie szukać, oczywiście.
  Nagle poczułam, że słone łzy zaczynają ściekać mi po policzkach. To dlatego, że myślę o dzieciach. O tym, że nigdy ich nie zobaczę, nie przytulę. Tak bardzo ich kocham! Nie chcę ich starcić. " Masz wyjście."-odezwał się cichutki głosik w mojej głowie- "Możesz wygrać". Nie. Nie mam szans zwyciężyć. Będę musiała walczyć z trybutami , którzy od dziecka szkolą się na zawodowców, trybutami, których ulubioną rozrywką jest zabijanie. Przejdźmy prawdziwe w oczy. Nie dam rady. "Wiem, że dasz radę." rozbrzmiał mi zrozpaczony krzyk Louise.
 Niestety nie. Nie wygram. Nie przeżyję. Umrę.
 Ta myśl nagle, stała się tak realistyczna, że zaczęłam się jej naprawdę bać. Próbowałam odgonić od siebie te nie miłe myśli. I udało mi się. Niestety efekt był inny od zamierzonego. Zaczęłam roztrząsnąć sprawę Logana. Całkiem często wdzierał mi się nie proszony do głowy. Nie wiedziałam co o nim myśleć. Zastanawiałam się nad jego postępowanie m wobec mnie. Najpierw prześladował mnie w szkole, potem przeprosił, a z tego co znam ludzi to szczerze. Wiedziałam to w jego oczach.
Następnie pomógł mi na dożynkach, gdy zemdlałam, a potem zafundował mi całkiem miły komplement. Czy rzeczywiście się zmienił? Wróg nigdy się nie zmienia, szepnął  głos w mojej głowie. Racja. Wróg nigdy się nie zmienia. Zawsze pozostanie chamski, chłodnym Loganem z pięknymi , wielkimi, zielonymi oczami.  Z niedbale, choć pociągająco ułożoną czupryną, z ostrymi rysami twarzy, podkreślającymi ładne kości policzkowe, z ..... Przestań! - warknęłam na siebie- co ty najlepszego wyprawiasz?! Stop stop stop. To twój wróg. Nawet jeżeli jest przystojny, to twój wróg. Nie zapominaj o tym.
        Z takim nastawieniem wyskoczyłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Podeszłam do łóżka, na którym, tak jak wczoraj leżały 3 zestawy ubrań. I tak jak wczoraj 2 były kompletnymi dnami , a jeden wyglądał normalnie. Oczywiście wybrałam ten trzeci. Po chwili miałam już na sobie czerwoną koszulę w kratkę, granatowe rurki i czarne botki z ciężką sprzączką. Szybko zrobiłam sobie luźnego warkocza i wyszłam z pokoju, szczelnie zamykając  drzwi.
      Wszyscy byli już dawno po śniadaniu, więc gdy tylko Stella mnie zauważyła, pisnęła:
 - Amy, szybko! Za chwilę będziemy w Kapitolu.
 Kompletnie o tym zapomniałam. Dzisiaj odbędzie się ceremonia otwarcie Igrzysk, a ja przed tym trafię do Centrum Odnowy, gdzie jacyś clowni będą mnie upiększać i stroić.
    Bez pośpiechu zamówiłam ciepłe bułeczki, jakieś wędliny, kiełbasę, pomarańczę i kubek gorącej czekolady. Po chwili posiłek przyniósł milczący mężczyzna.
 - To awoks- wyjaśniła opiekunka, zanim jeszcze zdążyłam coś powiedzieć- człowiek, któremu za karę odcięto język, aby już nigdy więcej nie przemówił.
 Zrobiło mi się słabo. Boże, jakie potwory robią coś takiego? Kto jest zdolny do takiego okrucieństwa? Kapitol, odpowiedziałam sobie od razu.
 - Amy, coś ci jest? Okropnie zbladłaś-  odezwała się zaniepokojona Dinah. Zerknęłam na nią. Dziś miała na sobie zwykłą, niebieską bluzkę z długim rękawem, jeansy i białe adidasy.
- Nie, wszystko w porządku- skłamałam i spróbowałam jeść, ale nic nie chciało przejść mi przez gardło.  Jak Kapitol może być tak bezlitosny? Dlaczego to robi? Bo jest Kapitolem, już znałam odpowiedź.
 Czułam na sobie wzrok Logana, lecz próbowałam nie zwracać na to uwagi. Byłam zła, że zaprząta mi mój umysł tak często.
  Próbowałam, coś przełknąć, ale w gardle pojawiła mi się podobna klucha , jak wtedy gdy żegnałam się z moim rodzeństwem , która mi to uniemożliwiła.
- Ja już dziękuję- powiedziałam, wstając od stołu i zostawiając na talerzu prawie nieruszony posiłek.
- Och, no trudno. Idźcie się teraz przygotować, ponieważ lada chwila będziemy w Kapitolu. Przecież musicie wyglądać olśniewająco! No już już! -rozkazała, wskazując palcem na nasz wagon.
 Znów mam się przebierać?- pomyślałam z niesmakiem. W domu ubierałam się rano, rozbierałam wieczorem i nigdy, przenigdy nie przebierałam się w dzień. Często nosiłam to samo ubranie kilka dni.  Gdy powiedziałam o tym Stelli, ona chwyciła si ę z a głowę i usiadła zszokowana, a ja z kpiącym uśmiechem skierowałam się w stronę mojego przydziału.  Uwielbiałam ją denerwować.
    Niespodziewanie przed moimi oczami zobaczyłam ciemność. Dopiero po chwili zrozumiałam, że ktoś zasłonił mi oczy dłońmi. Wciągnęłam powietrze. Czułam zapach imbiru i ziół. Kochałam tą woń. Kojarzyła mi się z domem. Nagle przypomniałam sobie w jakiej sytuacji się znajduję i szybko wywinęłam się z zasięgu rąk nieznajomego, tym samym odzyskując widzenie. Odwróciłam się i natychmiast utonęłam w zielonych tęczówkach Logana. Były piękne, naprawdę piękne, przypomniały mi dyskryktowe łąki, na które zawsze chodziłam z ojcem, gdy byłam mała.
To twój wróg, odezwał się cichy głosik. Wróg. To słowo rozbrzmiewało raz za razem w mojej głowie, coraz to głośniej i głośniej. Wreszcie zrozumiałam co to znaczy. Patrzę w oczy mojego wroga numer jeden, przez dobre kilkanaście sekund.
   Natychmiast spuściłam, wzrok i odwróciłam się, maszerując sztywno do przydziału.
Co ja robię- pomyślałam w duchu- Co ja najlepszego robię?
 Poczułam na swoim nadgarstku, żelazny uścisk. Wyrwałam się i zaczęłam biec nie oglądając się za  siebie.
 - Liszko, poczekaj- krzyknął Logan- proszę, musisz mnie wysłuchać.
 - Nic nie muszę-burknęłam, zwalniając. Tak naprawdę, chciałam by chłopak mnie dogonił. Byłam ciekawa co mi powie. I rzeczywiście, po chwili szedł już koło mnie.
 - Amy, spójrz na mnie- poprosił- muszę ci coś powiedzieć. Odwróciłam się i znów napotkałam jego oczy. Zawstydzona, szybko spuściłam wzrok. Po chwili jednak zakłopotanie zniknęło, a jego miejsc zajęła złość.
 - Mów co chcesz i znikaj- powiedziałam niezbyt miłym tonem, podnosząc wyzywająco oczy. Wydawał się zmieszany. Cały czas wykręcał sobie ręce i targał brązowe głosy i tak już nieułożone.
 - Chciałem...- zaczął z trudem- chciałem cię jeszcze raz przeprosić. Za wszystko.
 - A le ja ci już przecież wybaczyłam- odpowiedziałam zdziwiona i zniecierpliwiona zarazem.
 - Wiem, jednak przepraszam. Za wszystko w szkole. Ja...nie wiem dlaczego to robiłem. Chyba po to by wszyscy się mnie bali. To było głupie i bez sensu. Naprawdę przepraszam.
 - Wybaczyłam ci i jeszcze raz to robię- złość momentalnie ze mnie wyparowała. Obdarzył mnie promiennym uśmiechem i dodał.
- Może zaczniemy od początku? Jestem Logan i chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić. Co ty na to?
Czemu nie- pomyślałam. To twój wróg, przypomniał mi głosik. Ale przeprosił- broniłam chłopaka. Co nie znaczy, że przestał być twoim wrogiem, odparł głosił. Ach, odczep się- warknęła w duchu.- Ja bee decydować co będę robić.
 - Jestem Amy, zwana też prze niektórych Liszką i zgadzam się- uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam. Chłopak roześmiał się.
- W takim razie Amy, będziemy się przyjaźnić. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.- posłał mi szarmancki uśmiech, a ja spłonęłam rumieńcem
  Nagle weszła Stella.
- Wy jeszcze nie gotowi? Nie do wiary! Marsz do przydziałów i szykować się- krzyknęła.
 Posłałam jeszcze Loganowi przyjazny uśmiech i pobiegłam do pokoju. Nadal miałam przed oczami jego spojrzenie. Ono było takie...inne. Mimo wszystko w duchu, okropnie się cieszyłam na pogodzenie z chłopakiem. Czułam się jakoś lepiej ,gdy nasze relacje się poprawiły.
   I tym razem na łóżku leżały 3 komplety. Pierwsza składała się z bardzo długiej, kremowej sukienki na ramiączkach i czarnych butów na wysokim obcasie. W skład drugiego wchodziła zwiewna pomarańczowa sukienka do kolan i delikatne, białe sandałki, zaś trzeciego bardzo krótka i obcisła, złota z cekinami i klapkami w tym samym kolorze. Zdecydowanie najbardziej przypadła mi do gustu sukienka pomarańczowa i ją też założyłam. Rozczesałam włosy i wyszłam z przydziału.
      Z naprzeciwka wychodził właśnie Logan ubrany w elegancki, czarny garnitur i połyskujące buty. Włosy jak zawsze maił niedbale przeczesane.
- Wyglądasz pięknie- powiedział chłopak, a ja spłonęłam rumieńcem. Zauważyłam ,że  w jego towarzystwie całkiem często się to zdarzało.
- Ta sukienka ładnie podkreśla kolor twoich oczu- dodał tonem znawcy, jednocześnie puszczając mi oczko.
 - Zauważyłeś, że mamy takie same tęczówki?- zapytałam z uśmiechem
 Jak na zawołanie spojrzał mi w głęboko w oczy, a ja poczułam ,że moje kolana się uginają. Jego oczy. Były takie ładne.
 -Tak, zauważyłam- mruknął nie odrywając ode mnie wzroku.
 Było mi wstyd, że tak mu ulegałam. Chciałam coś zrobić, ale nie mogłam. Byłam jak zahipnotyzowana. Stałam jak słup soli i gapiłam się na Logana , a on na mnie.
 Po chwili jednak drgnął, odwrócił wzrok i powiedział ze śmiechem.
- Chyba musimy już iść, bo Stella dostanie zawału.
Odetchnęłam z ulgą i roześmiałam się. Ruszyliśmy do wyjścia.

                                              ***

       Byliśmy już na stacji w Kapitolu. Zza okien widać było setki różnokolorowych i dziwacznych ludzi. Zauważyłam, że najmodniejszym trendem była pofarbowana skóra na jakiś absurdalny kolor, rzęsy na 10 centymetrów i kocie wąsy.
 - Wychodzicie, wychodzicie!- Stella mocnym ruchem wypchnęła nas z pociągu. Oślepiły nas jasne światła, słychać było jakieś krzyki. Starałam się nie patrzeć na dziwaków, tylko iść do przodu.
 Po krótkim (choć mi wydawało się jakby była to cała wieczność) spacerze, weszliśmy do czarnego samochodu z przyciemnionymi szybami, który zawiózł nas prosto do wysokiego, szklanego budynki- Ośrodka Szkoleniowego. Później jakiś czarnowłosy awok zaprowadził nas do wielkiej windy, którą zjechaliśmy kilka poziomów niżej. Jazda niezbyt mi się podobała- wydawał mi się, że zaraz zwrócę wszystko, co zdołałam przełknąć na śniadanie. Na szczęście w końcu dojechaliśmy na miejsce i naszym oczom ukazała się olbrzymia sala ,poprzydzielana licznymi parawanami. Za każdym z nich znajdował się  specjalny stół, wanna, dziesiątki szafek i szafeczek z różnymi mazidłami oraz toaletka z dużym lustrem. Centrum Odnowy. Od razu zjawiały się przy nas dwie awoksy, które wzięła mnie i Logana z a ręce i pociągnęły w dwie różne strony.
 - Do zobaczenia później- zdążył krzyknąć jeszcze chłopak i zniknął za jednym parawanów.


                                                CZYTASZ=KOMENTUJESZ

16 komentarzy:

  1. "Zdałam sobie sprawę, że leżę tak z 10 minut, a wiedziałam, że jeżeli za chwilę nie pojawię się w jadalni, Stella dostanie apopleksji, jeżeli już jej nie dostała. Oczywiście uwielbiałam ją denerwować, ale nie potrzebowałam dodatkowych krzyków." - Padłam XD Podoba mi się bardzo Twój styl pisania ;) Wenyy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ;33 i dziękiii ^^ Taaak. Stella jest nieco zwariowana xd

      Usuń
  2. Jeju... Wchodzę i widzę post <333
    Może faktycznie niezbyt dużo się w tym rozdziale dzieje, ale mi i tak się podoba.

    Pozdrowionka ;)
    http://bluealligood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem i dzięki :)) Obiecuję,że następne rozdziały będą ciekawsze ^__^

      Usuń
  3. Brawo, brawo, brawo! :D Przeczytałam, już wczoraj, ale miałam jakiś problem i nie mogłam skomentować :c
    Rozdział bardzo fajny, no i zaraz parada ^^
    Czekam :D

    Ali <3
    http://73-hungergames.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki dzięki dzięki :D Trochę nudny, ale będą lepsze xd no, po paradzie będzie fajnie. znaczy głupio . znaczy... zależy dla kogo ;33 dla mnie głupio ^^ ale zobaczycie ;))
      Amy <33

      Usuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award ;) Szczegóły tu: http://to-tylko-igrzyska.blogspot.com/p/nagrody.html (Liebster Blog Award 2)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam Cię, na prawdę... Dodałaś adres swojego bloga u mnie, ale nie mam głowy do tego, żeby go teraz czytać. W najbliższym czasie się zepnę i wszystko co do litery przestudiuję, obiecuję! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się :) I czekam na Twoje komentarze :DD

      Usuń
  6. Łooo wpadłam tu z polecenia i oto jestem ;>
    Ogółem ciekawa fabuła i oryginalna. Wszystko moim zdaniem trzyma się kupy. I wgl Twój blog jest chyba pierwszy z perspektywy Liszki za co brawa ;)
    Będę Cię odwiedzać
    + wpadnij do mnie również historia IŚ
    http://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz, że komentuję dopiero teraz, ale ostatnio jestem strasznie nieogarnięta i nie mam czasu na nic :<
    Rozdział mi się podoba, nie podoba mi się Logan i nigdy mi się chyba nie spodoba :p
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i czekam na ciąg dalszy ^ ^
    Weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. zarąbiście pisareczko ;3

    :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super. Twoje opowiadanie jest świetnym dowodem na to, że nawet najgorszy człowiek może się zmienic :D

    http://severus-hermiona-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział (jak na razie podobał mi się najbardziej ,m chociaż inne też byłe niesamowite, ale ten jest w prost... IDEALNY). Powiedz mi , jak ty to robisz , że piszesz tak dobrze ? Co Cię inspiruje? W każdym razie masz talent. Pamiętaj jestem twoją wierną fanką i nawet jeśli wszyscy będą mówili , że to co piszesz jest złe (to jest nie możliwe) to ja i tak zawsze będę czytać z zaciekawieniem twoje opowiadanie/posty
    Julia♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy