czwartek, 22 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 7

       Zamknęłam szybko dębowe drzwi za sobą i oparłam się o nie głośno dysząc.
"Matko, co ja zrobiłam" myślałam gorączkowo. Cały czas czułam na swoich wargach słodki smak ust Logana,a policzki płonęły.
   Zaczęłam głęboko oddychać i w końcu się uspokoiłam, lecz nadal myślałam o tym co zaszło. Padłam na łóżko od razu zasypiając, a gdy rano wstałam, byłam niewyspana i obolała. Widocznie spałam na złej kończynie. Poza tym śniły mi się złe koszmary, a nie pamiętałam jakie. Wiedziałam jednak, że bardzo się bałam.
   Gdy weszłam do jadalni, wszyscy siedzieli już przy stole, pomimo bardzo wczesnej pory. Usiadłam na swoim miejscu i wzięłam na talerz wszystkiego po trochu- chrupiącą, żytnią bułkę, kozi ser, wędlinę, pieczone ziemniaki, soczyste jabłko i ciepłe mleko. Stanowczo unikałam spojrzenia Logana. Czułam się bardzo nieswojo po tej wczorajszej dziwnej sytuacji. Milczenie, które zapadło przerwała Dinah.
 -Wczoraj zaszło małe nieporozumienie- dyskretnie zerknęła na chłopaka- Ale wszystko już jest wyjaśnione. Z tego co dowiedziałam się od was, wywnioskowałam, że Amy radzi sobie w walce z nożem i roślinami jadalnymi, a Logan celnie strzela z łuku. Chciałabym,żeby na dzisiejszym szkoleniu każde z was, trzymało się z daleka od rzeczy, którą robi najlepiej. W ten sposób wróg nie pozna waszych najcenniejszych umiejętności.
 - Dobrze-odparłam tylko i ponownie zajęłam się jedzeniem. Logan pokiwał głową.
 - Och, zapomniałabym! Już dawno powinniśmy do zrobić, ale oczywiście jestem taka roztargniona- pisnęła Stella, gdy tylko skończyliśmy jeść.
 - Ale, o co chodzi?- zapytałam zniecierpliwiona. Ta kobieta naprawdę działała mi na nerwy i wolałam się od niej jak najszybciej uwolnić.
 - Amy, proszę cię! Zapomnieliśmy obejrzeć powtórki z dożynek! Jak mogłam zapomnieć? Tak ważnej rzeczy...-zaczęła rozhisteryzowana opiekunka , ale Dinah jej przerwała.
- Dobrze Stella. Nie denerwuj się. Mamy jeszcze chwilę czasu, więc możemy ją obejrzeć teraz. Kapitolianka uspokoiła się i poszła do salonu "zająć dobre miejsce"jak to powiedziała. Mentorka szepnęła jeszcze do nas:
- Chociaż się zamknie.- a ja uśmiechnęłam się lekko i zajęliśmy miejsca na skórzanej kanapie. Wcisnęłam się pomiędzy Stellę i Dinah'ę , bo za żadne skarby nie chciałam siedzieć obok Logana.
   Ciemnowłosy awoks włączył telewizor, a na ekranie pojawiły się dożynki.
     Chłopak z Jedynki sam się zgłosił, zaś dziewczynę wylosowano, ale nie wyglądała na jakoś bardzo zmartwioną. Raczej na dumną, że spotykał ją taki zaszczyt jak udział w Głodowych Igrzyskach.
     Chłopak z Drugiego Dyskryktu również zgłosił się sam, ale z dziewczyną stało się coś innego. Coś innego i dziwnego. Co prawda, ona też sama się zgłosiła, jednak na jej twarzy nie było widać radości i dumy, tylko smutek i przygnębienie. Mimo że próbowała to zatuszować chytrym uśmiechem na twarzy, mnie nic oszuka. Trybutka weszła na podest i stanęła obok jakiejś cudacznie ubranej kobiety, zapewne opiekunka Dwójki. Nagle na scenę wbiegł mały chłopiec, może w wieku Daive'a  krzycząc " Clove, Clove, nie". W takim razie już wiem jak ma na imię. Dziewczyna, gdy go zobaczyła, fałszywy uśmiech z szedł jej z twarzy, a ona pobiegła do chłopca i przytuliła go z całej siły, szepcąc mu coś na ucho. Po chwili do akcji wkroczyli Strażnicy Pokoju i brutalnie odtrącili krzyczącego chłopca od trybutki. Gdy stanęła z powrotem na podeście, z jej oczy płynęły niedostrzegalnie łzy.
    Byłam bardzo zaskoczona. Odkąd pamiętam trybucie z zawodowych dyskryktów prezentowali się groźnie i niebezpiecznie. A tu płaczącą przed całym Panem, Dwójka. Było mi przykro, gdy pomyślałam , że ten chłopiec mógł być jej bratem, którego zostawiła, od razu przypomniało mi się o moim rodzeństwie. Tylko, że oni mnie już nigdy nie zobaczą, a z Clove prawdopodobnie jest odwrotnie.
  Rodzeństwo z Trójki wystąpiło zapłakane i zrozpaczone.
  Trybuci z Czwórki, jak przystało na zawodowców, zgłosili się sami. Na ich ustach gościł podłym uśmieszek.
   Przyszła kolej na nas. Gdy Stella wyczytała moje nazwisko, odnalazłam siebie w tłumie i z przerażeniem stwierdziłam, że jestem kompletnie blada i ledwo trzymam się na nogach. W tym momencie upadam na ziemię, a pierwszym, który do mnie dobiegł był Logan. Był przestraszony, a jego twarz była kredowobiała. Zgromadzeni ludzie zaczęli wykrzykiwać moje imię, a zaraz po chłopaku zjawili się przy mnie Louise i Daive razem z tatą.
   Po chwili otworzyłam oczy. Przypomniałam sobie tę chwilę, gdy zbudziłam się na placu i pierwszym co zobaczyłam były zielone oczy Logana. Wtedy w nich utonęłam, co na nagraniu było niestety bardzo widoczne. Zrobiło mi się głupio, a jeszcze gorzej poczułam się gdy przypomniałam sobie o naszym wczorajszym pocałunku. Spojrzałam na zapłakaną i przerażoną mnie stojącą na podeście. Zdałam sobie sprawę, że źle pokazałam emocje. W sumie mogłam w ogóle ich nie pokazywać. Ale nie mogłam inaczej. Nie mogłam się powstrzymać. Teraz myślę o moim zachowaniu, wiem, że stałam się łatwym kąskiem. Świetnie. Teraz wszyscy trybuci sądzą, że jestem zapłakana i słaba. A nawet jeżeli tak było, to nie chciałam tego pokazywać. Z trudem wróciłam do oglądania dożynek, gdzie Stella właśnie wyczytywała Logana. Chłopak wszedł na platformę, ale w jego oczach widać było wyraźny strach i niedowierzanie. Uścisnęliśmy sobie ręce, Logan mocno i zdecydowanie,  ja słabo i niepewnie, i weszliśmy popychani przez opiekunkę do Pałacu Sprawiedliwości. Obraz się zmienił i został wyświetlony wybór trybutów z Szóstki, Siódemki i Ósemki.
   Chłopak z Dziesiątki, na którego zwróciłam uwagę podczas Ceremonii Otwarcia, o dziwo zgłosił się sam. Zgromadzeni ludzie byli zaskoczeni i zaintrygowani. Rodzina chłopaka głośno płakała i wzywała jego imię. Mężczyzna wyglądający na ojca wymachiwał jakimś ostrym przedmiotem wyglądający na nóż. Trybut nie był przestraszony, lecz uśmiechał się szeroko, zupełnie tak jak paradzie. Zaczęłam się zastanawiać, czy jest on całkiem zdrowy na umyśle.
   Po chwili stanęła obok niego mała zapłakana dziewczynka. Wyglądała tak samo jak na Ceremonii- chorobliwie chuda, z zapadniętym policzkami i podkrążonymi oczami.
   Bliźniaki z Dziesiątego Dyskyktu wyglądały na zaskoczone. Nie było widać u nich strachu. "Chyba powinnam się ich bać", pomyślałam.
   Chłopak z Jednastki przybrał  groźby wyraz twarzy, a w jego oczach płonął ogień wściekłości. Po nim wylosowana została mała, czarnoskóra dziewczynka. Zobaczyłam jej liczną rodzinę, pogrążoną w smutku. Siedzieli i patrzyli tępo na scenę. "Dlaczego nikt się za nią nie zgłosi? Przecież ma tyle braci i sióstr.", zastanawiałam się w duchu. Po chwil miałam już odpowiedź. Rzadko zdarzało się tak, by ktoś zastąpił kogoś na dożynkach. Każdemu szkoda było życia.
   Nadeszła kolej na Dwunastkę. Opiekunka górniczego dyskryktu, Effie Trinket zanurzyła rękę w chłopięcej szklanej kuli i przeczytała nazwisko Peety Mellarka. Przestraszony chłopak wszedł na podest, a już po chwili Effie wylosowała małą dziewczynkę. Ta zaczęła płakać i już miała wchodzić po schodach, gdy z tłumu wybiegła brązowowłosa dziewczyna. Poznałam ją. To ona jest teraz trybutką. A to znaczy, że musiała zastąpić tą małą. I tak też się stało. Okazało się, że dziewczynka była siostrą Katniss Everdeen. A ta zgłosiła się za nią. Nagle poczułam do niej ogromną sympatię. I wiem, że też zrobiłabym to samo, gdyby wylosowano moje rodzeństwo.
   Stella wyłączyła telewizor i spojrzała na zegarek.
- Na czerwoną perukę! Mamy tylko 10 minut! Amy, Logan, szybko! Idźcie się przebrać, a potem do windy, już!
  Pobiegłam do pokoju i przyjrzałam się strojowi na szkolenie. Wysokie, czarne buty, długie czarne spodnie i obcisła bluzka z krótkim rękawem, również czarne, z małymi, czerwonymi pakami i z naklejoną piątką na plecach. Domyśliłam się, że chodzi o numer dyskryktu. Już ubrana, zrobiłam szybki kucyk i wybiegłam z pokoju. Nie chciałam wysłuchiwać potem skrzeczenia Stelli. Przy windzie spotkałam Logana, ubranego zupełnie tak jak ja. Trochę mnie to zirytowało, ale nic nie powiedziałam. W milczeniu zjechaliśmy windą, na najniższy poziom i wysiedliśmy. Znajdowaliśmy się w bardzo dużej sali, wypełnionej najróżniejszymi broniami, stanowiskami i drabinkami. Podeszliśmy do innych czekających już trybutów i ustawiliśmy się jak oni. Starłam się patrzeć w przód, jednak poczułam na sobie czyjeś spojrzenie i obróciłam się w tamtym kierunku. Patrzyła na mnie Clove, trybutka Dwójki. Nie miała kpiącego uśmiechu jak jej partner z dyskryktu, tylko smutny wzrok. Ja również na nią patrzyłam, tak długo aż nie przyszła czarnoskóra kobieta o imieniu Atala. Mówiła o tym, że możemy podchodzić do każdego stanowiska, korzystać z broni, ale tylko w celu ćwiczeń. Gdyby komuś zachciało się walki pomiędzy trybutami, zostają oni surowo ukarani. Po tych słowach wyszła, a wszyscy rozeszli się po stanowiskach. Tylko ja stałam na środku nie wiedząc gdzie iść. Rozejrzałam się po trybutach. Logan zabierał się właśnie do przygotowania swojego pierwszego kamuflażu, chłopak z Dwójki walczył już mieczem z instruktorem, a dziewczynka z Jedenastki stała przy stanowisku roślinach jadalnych.
   Po krótki namyśle podeszłam do jednego z pustych stanowisk. Było tam ogromna tablica z jakimś migającym znakami. Na blacie przede mną również pojawiła się taka sama tablica, tylko że w mniejszych wymiarach. Z początku nie wiedziałam o co w tym chodzi,  jednak po chwili to rozpracowałam i zaczęłam klikać w ikony z zawrotną szybkością. Większa tablica zaczęła świecić, a na niej różne obrazki. Może dla kogoś innego byłoby to skomplikowane jednak ja czułam się tym jak ryba w wodzie.
   Zadanie było przyjemne, ale wymagał skupienia i uważnej obserwacji. Byłam tak zajęta klikaniem i przesuwaniem odpowiednich ikon, że nie zauważyłam jak cała sala ucichła i patrzyła na moje poczynania. Gdy skończyłam zdziwiona odwróciłam się i zobaczyłam wszystkich trybutów, którzy wbili we mnie wzrok. W ich oczach widziałam niekryty podziw. Potem rozeszli się ponownie po stanowiskach, a ja dumna podeszłam do jednego w instruktorów. Pokazywał mi jak rozpalić trwałe ognisko.
- Nieźle,to było coś- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się zaciekawiona. Nade mną stała dziewczyna z Dwójki.
- Dzięki. Nie żebym się przechwalała, ale to dla mnie banał- uśmiechnęła się Amy
- Jestem Clove- podała mi rękę dziewczyna, odwzajemniając uśmiech.


6 komentarzy:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award po informacje zapraszam na blog http://72glodoweigrzyska.blogspot.com/
    Więcej informacji w zakładce „Liebster Award”.
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja purwieję :o
    Ty czopsie :P (nie pytaj, sama nie wiem co to znaczy, ale fajnie brzmi xD)
    Blog o Lisi mojej kochanej, a w dodatku DOBRY, to jest to, czego szukałam chyba pół życia. Jezu, kocham cię za tego bloga, za tą historię, za Clove, która czuje (tak, kocham Clove i nic tego nie zmieni...) i za wszystko!
    Gubisz czasami spacje i przecinki niepotrzebne stawiasz, ale sporadycznie. A tak, to nie mam się czego przyczepić, serio. JA. Ja się zawsze czepiam, to coś znaczy xD
    Życzę weny i żelków!
    xoxo, Liska
    lisie-serce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, dziewczyno jesteś świetna... Daj mi swój adres i znajdę i zabiję cię za niewstawianie nowych postów... Jak mogłaś? :') hahah

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, nie spodziewałam aż tak hm... fajnego rozdziału- oczywiście jeszcze tu zajrzę ^^
    Zapraszam również do mnie
    igrzyskaasmierci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :3 Czekam na nexta :)

    Żelków
    Susan

    http://igrzyskaclarissy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego nie ma kolejnego rozdzłu CZEMU ???? :(

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy